Hrabi od lat bawi. Dokładnie bawi nas od dwa tysiące drugiego roku, co ogromnie nieustająco mnie cieszy. Pierwszy skład był odrobinę inny od dzisiejszego. Pomysłodawca Kamol (Dariusz Kamys), Aśka (Joanna Kołaczkowska), Lopez (Łukasz Pietsch) oraz Krzysiek Szubzda. Po roku na miejsce Krzysztofa wskoczył Bajer (Tomasz Majer) i tak już zostało.

O tym kabarecie Andrzej Poniedzielski powiedział tak: „Hrabi naigrywa się z głupoty człowieka, ale z wyraźną troską o niego. W podtekście każdego skeczu widoczne jest miłosierne <każdemu się może zdarzyć> i tchnące optymizmem <mogło być gorzej>” [s. 129]. W punkt!

Ta książka opowiada dokładnie wszystkie początkowe plany kabaretu. Odsłania kulisy powstawania najbardziej znanych programów. Pokazuje pierwsze porażki, ale i sukcesy. Jak piszą sami zainteresowani ta książka jest po to: „Żebyście wiedzieli, ile my dla Was robimy i jak dalece się poświęcamy. Aśka nawet żyły wypruwa, nie swoje wprawdzie, ale precyzyjnie. Wszystko po to, byście mieli dobre, świeże i w dużej ilości” [wstęp]. I rzeczywiście czytelnik może zobaczyć jak powstają kabaretowe pomysły, jak kształtuje się specyficzna wrażliwość, jak członkowie kabaretu się docierają, czy jak ważna jest w powstaniu dobrego programu emocja. Aśka podkreślała „że możemy na nich [emocjach] grać, wskazywać problemy z opanowaniem emocji i chwiejnością uczuć. Pokazać, jak gwałtownie się zmieniają – od nienawiści do miłości”. [s.39]

Ale co ciekawe mamy również w tej książce okazję poznania biografii naszych (pozwolę sobie na spoufalenie) kabareciarzy. Kim są, czym zajmowali się w latach młodzieńczych (wieku nikomu nie wytykając), dlaczego zajmują się właśnie rozrywką? Kamol do rozrywki trafił w wojsku. „W klubie garnizonowym tworzono kabaretowe przedstawienie na podstawie tekstów Tuwima. Zaproponowałem komuś z dowództwa swój udział. Chętnie się zgodzili. Od tego momentu nasze życie w koszarach stało się znacznie lepsze” [s. 34].

Bajer, nim pojawił się w Hrabi, przez kilka lat współpracował z warszawskimi i podwarszawskimi domami kultury jako animator społeczny i kulturalny oraz instruktor kabaretowy. Aśka już za dziecka miała manię utrwalania swojej obecności na tym padole. „W toalecie miałam swój mały świat. Byłam jednym z tych literatów, którzy realizują się twórczo na drzwiach ubikacji. Traktowałam to wówczas jak najważniejsze zadanie – odciskanie swoich śladów tu i teraz” [s.63].

Lopez natomiast odziedziczył po rodzinie ojca gen złośliwości, ironii i sarkazmu, a po matce (była organistką w kościele w Sękowicach) zdolności muzyczne. Grał na akordeonie guzikowym w średniej szkole muzycznej, której nie ukończył. Za to w Hrabi ma okazję na akordeonie podgrywać. Zwłaszcza, że wystąpił z seminarium, bo jego powołaniem nie było kapłaństwo a właśnie muzyka.

Te oraz ogrom innych ciekawostek z życia Hrabi można wyczytać z książki. Wiele niepublikowanych wcześniej fotografii, zabawnych komentarzy, skeczy, anegdot i barwnych opisów dopełnia obraz tego jakże specyficznego kabaretu. Dla nich, jak mówi Aśka – „kabaret musi nieustannie się rozwijać. Jesteśmy jak bigos w rondlu na cykającym gazie. Każde uchylenie pokrywki przynosi nowe zapachy i smaki. Czasami pomiędzy nami wyrastają drzwi, ale tylko po to, żeby je otworzyć. I musimy brać to na klatę z pokorą. Tylko tak możemy żyć szczęśliwie” [s. 395].

Jakub Jabłonka, Paweł Łęczuk, Hrabi Duszkiem tak!, Społeczny Instytut Wydawniczy Znak Litera Nowa, Kraków 2019