„Głupi czart nie wart nawet krowiego ogona. I nic piekłu po takim ciemiędze” [s.149]. Czyli jak się okazuje nawet diabłem nie jest łatwo być. Te oraz inne mądrości diabelskie znajdziemy w najnowszym wydaniu Żywotów diabłów polskich. Jest to kolejna edycja dowcipnej książki Witolda Bunikiewicza, autora żyjącego w latach 1883 – 1946. Była to postać bardzo ciekawa – człowiek, który studiował filozofię oraz historię literatury i sztuki we Lwowie, Berlinie, Monachium i Paryżu.

Ranny w I wojnie światowej przebywał w Pradze, gdzie poznał tamtejszy język i twórców literackich, których wiersze przełożył na język polski wydając Współczesną lirykę czeską (1924). Walczył w wojnie z bolszewikami, a później pracował w dyplomacji odrodzonego państwa polskiego. Był poetą, tworzył komedie, misteria, opowiastki filozoficzne, powieści. Żywoty diabłów polskich powstałe w 1930 roku to opowiadania na podstawie ludowych klechd opracowane jednak w tradycji literackiej. Ówczesne opisywane przez Bunikiewicza społeczeństwo I Rzeczpospolitej przeniesione jest na układy między diabłami. „Wojewoda Boruta reprezentował magnaterię. Rokita, chociaż złośliwy dla chłopów, jest przedstawicielem stanu włościańskiego […]

Na kartach książki pojawiają się też paradujące w kontuszach diabły szlacheckie. Nie brak i diabłów zagranicznych, charakteryzujących się cudzoziemskim strojem, ale one nie cieszą się sympatią krajowych pobratymców” [s.9]. Cała demonologia jest nader ciekawa – zwłaszcza nazewnictwo diabłów przykuło moją uwagę. Przytoczę kilka: Rzechoń – diabeł stateczny i wypróbowany w wielu radach; Boguleć, Mizdroń, Erazm – magister uczony diabeł; Ossoria – diabeł wiecznie niezadowolony; Pronobis, Osmółka, Pazdroń – bardzo okrutny; Werner Niemczura; Purchetka; Robon; Berek; Orkisz; Czernieć; Fugas; Hajdasz – diabeł głupi i niechętny do diabelskiej pracy; Kalafaktor czy Aribel – diabeł uparty i zawzięty. Przy swoich dziwacznych nazwach i wygląd diabłów jest często dziwny. Co ciekawe, nie jest wcale odrażający. „Diabły, bowiem nie są takie straszne, jak je malują, a najobrzydliwsze monstra najmniej przynoszą ludziom szkody, gorsze są te piękne, wabne i układne, ale takich niewiele jest na polskiej ziemi” [s.103].

O tak, polska ziemia nawet w wiele bardzo przebiegłych diabłów nie jest bogata. „Lucyfer nie żartuje, a nieraz już mawiał, że polskie diabły ciemięgi i niemrawce, bo nie umieją sobie zjednać powagi wśród ludzi i zamiast królować w pałacach, mieszkają w psich budach i lisich norach. Łatwo to mówić, lecz w Polsce do człowieka ani dostąp. Zwęszy diabła na mil dziesięć, zeklnie i przegoni, jeśli nie kropidłem, to świętym słowem, od którego cierpią czarty i dostają mdłości” [s.83]. Czyli polskie duszyczki nie są takie łatwe do złowienia. Wiele w tej zabawnej opowieści jest śmiechu, jak i wiele jest zagadek – choćby gdzie jest wejście do piekła? Kto po żywoty sięgnie, znajdzie nawet kilka takich wejść.

Witold Bunikiewicz, Żywoty diabłów polskich. Legendy i podania, Wydawnictwo Replika, Poznań 2020